aaa4
Dołączył: 05 Kwi 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:43, 18 Wrz 2017 Temat postu: burza |
|
|
-Z pewnoscia ma pan prawo do takiej opinii.
-Moja corka nie podziela tego w stu procentach.
-Opierajac sie na ustalonych aktualnie faktach, nie sadze, by nalezalo sie zbytnio usztywniac w pogladach.
-Pani Suarez, co wlasciwie pani wie?
Teraz Rosa sieusmiechnela. Popatrzyla na przemykajace kilkaset metrow nizej swiatla.
-Panie Grayson, gorzkie doswiadczenia nauczyly mnie, ze niemadrze jest omawiac szczegoly nieskonczonego [link widoczny dla zalogowanych]
dochodzenia z kimkolwiek, jesli nie jest to absolutnie nie do unikniecia.
-No tak. Pani katastrofa w San Francisco... Rosa gwaltownie sie ku niemu odwrocila.
-Pan nalezy do tego typu ludzi, przed ktorymi nauczylam sie chronic. Nie lubie, jak sie mnie sprawdza, panie Grayson. Sam fakt, ze zaczal pan to robic, mogl zagrozic mojej pracy.
-Zapewniam, ze moi ludzie sa mistrzami w dyskretnym prowadzeniu dochodzen. Maja wielkie doswiadczenie w tym zakresie.
-Nie watpie. Jesli naprawde sa tacy dobrzy, chyba poznal mnie pan na tyle, ze doskonale pan rozumie, jak malo sensu ma dalsze prowadzenie tej dyskusji.
-Wiem, ze pani bezposredni przelozony bylby wsciekly, dowiedziawszy sie, iz dysk przestal pani dokuczac, a jednak nie zechciala go pani o tym powiadomic. Rosa wbijala wzrok w Graysona. Jej policzki plonely.
-Panie Grayson, widze, ze zasluguje pan w pelni na krazaca o panu opinie. Jesli chce pan zwalic potege swojego imperium na glowe szescdziesiecioletniej kobiety... prosze bardzo. Zapewniam, ze istnieje na swiecie niewiele klopotow, ktorych nie probowano mi sprawic, niech pan jednak nie zapomina, ze i ja moge [link widoczny dla zalogowanych]
panu przysporzyc trosk.
Willis Grayson przez chwile sie jej przygladal. Nagle rozesmial sie, wyciagnal reke i poklepal Rose po ramieniu.
-Pani Suarez... kiedy skonczy pani to dochodzenie i odejdzie ze sluzby
Post został pochwalony 0 razy
|
|